3 sierpnia 2012

111. NAKED FACE

Nie bójcie się! Nie jestem naga na tym zdjęciu, po prostu mam na sobie bandeau, które idealnie sprawdza się w takie upały.

Ale dzisiejszy wpis nie będzie o tym co noszę jak nie chce mi się żyć z powodu upałów ale o tym, że ostatnimi czasy nie mam ochoty na ukrywanie twarzy pod makijażem, co dla większości nosi miano "podkreślanie swojej urody".

Nie wiem kto w ogóle wymyślił takie kłamstwo...

Będąc uczennicą na kierunku stylizacji i wizażu wielokrotnie byłam ocenia z dziewczynami za to jak wyglądamy. Czy nasz makijaż jest odpowiedni do okazji i stroju a przede wszystkim do naszego typu urody. A skąd wzięły się te ramy dotyczące wyglądu? I dlaczego ktoś wie lepiej od nas w jakim makijażu jest nam lepiej?

Ja jestem osobą dla której jest to trochę marnowanie czasu i pieniędzy. Ale przede wszystkim to szkoda skory. Bo po co ją tak męczyć "tonami tapety"? Obecnie wszędzie mówi się, że nowoczesne kosmetyki są tak dobre dla naszej cery, że nic tylko się malować.

Często kobiety mówią, że podkreślają swoje atuty takie jak: pełne usta, wystające kości policzkowe lub głębokie spojrzenie w przecudnych oczach. Aaaa! i żeby nie było to robią to po to aby spodobać się swojemu "Księciu z bajki". A prawda jest taka, że ten cały makijaż jest po to aby pokazać innej babie, że to "ja jestem ładniejsza od Ciebie!"

Ogólnie my jako kobiety jesteśmy wrednymi istotami i nienawidzimy jak jakaś "szmata" wygląda lepiej od nas. Dlatego uzależniamy się od kosmetyków nakładając po kolei bazy, korektory, podkłady, pudry, brązy, róże, rozświetlacze i inne substancje chemiczne.

I błagam Was moje drogie nie wmawiajcie sobie, że nowoczesne specyfiki nie zatykają naszej skóry. Bo zatykają (może nie tak bardzo jak te 20 lat temu) i powodują, że w wieku 50 lat nasza skóra będzie miała strukturę kartki papieru ale pogryzionej przez szczeniaki (pognieciona, z odpadającymi kawałkami i lepiąca się).

Wiem, że bez makijażu czasami nie da się funkcjonować, bo wymagają od nas tego szefowie. Ale róbcie sobie detoksy skóry twarzy. Olejcie te całe mazidła na parę dni jak macie okazję a zobaczycie, że Wasi faceci od razu zauważą w Was te naturalne piękno.



2 komentarze:

  1. jest jeszcze jeden powód namiętnego malunku... kompleksy. Ja kiedyś chyba byłam brzydkim dzieckiem..później byłam klasową ofiarą. Gdy zaczęłam sie malować, nagle przestałam być kopciuchem..nagle wszyscy zaczęli mnie dostrzegać, chwalić i poczułam sie kimś...Teraz jestem uzależniona od tych mazideł. Skóra po tylu latach jest taka sobie..chyba nie tragiczna bo staram sie dbać, mam fisia na punkcie masażu twarzy.. A na tym połówkowym zdjęciu wyglądasz pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę przesadzasz, bo w końcu jeśli makijaż jest traktowany z umiarem rzeczywiście podkreśla urodę i w rozumieniu ogólnym nie można tego uważać za kłamstwo. Nie dla każdej kobiety makijaż to tona podkładu. Podkład można zmienić na lekki krem rozjaśniający cerę czy krem BB i skóra nie ucierpi, a czasem nawet wręcz przeciwnie, można zafundować sobie ochronę UV czy nawilżenie (o czym zapewne, jako uczennica stylizacji i wizażu pewnie wiesz).

    A co do motywacji, która kieruje kobietami przy malowaniu się - to zbytnio uogólniasz. Nie każda kobieta maluje się dla faceta czy aby pokazać coś innym kobietom (trochę śmieszne :P), część (np. ja) maluje się dla siebie. Po co mi naturalnie długie rzęsy, jakimi obdarzyła mnie natura, skoro bez tuszu są niemal niewidoczne? Dlaczego mam na siłę zakrywać grzywką niedoskonałość jaka pojawiła się na czole? Makijaż może być świetnym i prostym sposobem na poprawę samopoczucia i ułatwienie sobie życia. Zresztą, koleżanka powyżej doskonale to ujęła :).

    I na koniec jeszcze jedna uwaga - powiedziałabym nawet, że jeśli widzę zniszczone twarze kobiet po 40. to nie zawsze jest to kwestia makijażu, a najczęściej ich ukochane solarium czy smażenie się na słońcu :).

    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń