2 września 2013

153. Nike Air Max i nie tylko.



1 wrzesień a ja po raz pierwszy od nie pamiętam jak dawna nie poszłam do szkoły. Dziwne to trochę dla mnie. Ale nie wiem czy teraz byłabym w stanie połączyć pełen etat z szkołą, a tym bardziej kiedy trzeba pracować także w weekendy. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wybiorę się na studia zaoczne, bo wypadałoby wreszcie jakieś wyższe wykształcenie uzyskać.

A ciekawe jak Wy spędzaliście swój "1 wrzesień" kiedy już nie szliście do szkoły? Dla mnie ten dzień był trochę smutny i szary jak dzisiejsza pogoda.

Ale dosyć rozmyślań! Teraz coś innego.

Blog miał niby być o modzie i muzyce a od pewnego czasu bardziej opiera się na książkach... może to zboczenie zawodowe...
Znowu nabyłam parę książek ale i filmów za grosze (4 filmy w sumie za 20 zł!). Jednak moim najmilszym zakupem są AirMax'y i może niektórzy mają jakieś ale i uważają to za "pozerstwo" lub sympatię do ludzi "wyzyskujących małe tajwańskie dzieci". Ale niech mi ktoś wskaże firmę, która nie ma metki MADE in China, Taiwan, Bangladesh itp. Nagle wszyscy chcą ratować Świat, ale najpierw niech może zajmą się własnym podwórkiem i przejrzą swoje szafy.
AirMax'y już długo siedziały mi w głowie a jeżeli miałam dopłacić w sklepie obuwniczym tylko 179 zł do kwoty, którą otrzymałam z reklamacji Vans'ów to aż szkoda było nie skorzystać. Wreszcie trafiłam na buty, których ciężar jest nieodczuwalny. Niby takie masywne buty a stopy czują się "wolne".

Pozdrawiam,
Ania ;)