31 lipca 2012

110. AWOKADO


Dzisiaj coś na temat pielęgnacji skóry. Od dłuższego czasu byłam ciekawa tego produktu. Jako, że moja skóra należy do "wybitnie" suchego typu postanowiłam odnaleźć takie cudo, które nawilży moje ciało.

Kilka razy czytałam jak Tuskówna i inne pseudo- i niepseudo-blogerki podniecały się nad masłem do ciała firmy Bielenda.

Producent pisze:
"Produkt
Masło do ciała AWOKADO o pięknym tropikalnym zapachu to bezpieczny kosmetyk polecany do całorocznej pielęgnacji skóry suchej i odwodnionej.
Pojemność: 200 ml

Działanie
Intensywnie i trwale nawilża głębokie warstwy skóry, delikatnie ją natłuszcza i skutecznie regeneruje. Zatrzymuje wodę w naskórku, likwiduje uczucie nieprzyjemnego napięcia skóry, wzmacnia ją, przywraca jej jędrność i elastyczność. Skutecznie odbudowuje i zmiękcza naskórek; koi, łagodzi podrażnienia.

Efekt
Optymalnie nawilżona, promienna, zregenerowana skóra. Podrażnienia, szorstkość i łuszczenie się naskórka zredukowane. Uczucie napięcia i pieczenia skóry zlikwidowane.
Stosowanie
Wmasować w skórę całego ciała."


No i jako "pospolita konsumentka" też się skusiłam na zakup tego CUDA.
Musze przyznać rację tym wszystkim dziewczynom, które poleciły ten kosmetyk. Moja skóra od razu zrobiła się miększa i delikatniejsza w dotyku; i nie tylko tak jak w przypadku innych cudownych preparatów (czyt. na jeden dzień). Nawet byłam zdziwiona, że następnego dnia moja skóra nie zrobiła się od razu sucha ale nadal była tak jak świeżo po nasmarowaniu.
Jeżeli chodzi o zapach to jest tak miły, że można by przez pomyłkę pomylić go z jakimś przysmakiem.


UWAGA: w przypadku posiadania dzieci chowajcie takie kremy przed nimi, bo nie trudno zanurzyć w nim łyżeczkę i skosztować, a to może potem źle się skończyć.

cena: ok. 17 zł ale warto zawsze oglądać gazetki promocyjne, bo można już nabyć ten kosmetyk za 11 zł.





26 lipca 2012

109. Cieszy ryja...


Osoby, które wiedzą co ostatnio dzieję się w moim życiu mogą być zdziwione "cieszeniem ryja", ale co mi innego już pozostało...

Od pewnego czasu, jak pewnie zauważyliście, moda wychodzi mi bokiem... dalej czytam sobie o niej, rozmawiam ze znajomymi o nowościach. Ale nie jara mnie tak jak kiedyś. Może to jakieś wypalenie; a może to już nie ten czas, żeby podniecać się tym kto co nosi na sobie.

Chciałabym trochę zmienić formułę tego bloga.

Tylko jak?
  • gotowanie (nie umiem i wolę nie ryzykować)
  • malowanie (to chyba tylko robienie makijażu, bo tego się uczyłam... ale szkoda mi kasy i czasu)
  • szydełkowanie (to już w ogóle inna bajka jak dla mnie)
  • rozmyślanie o życiu ludzi w potrzebie (no way...)
  • poezja (raczej nie, bo wzrosła by liczba samobójców)

Dlatego ogłaszam, IŻ będzie to blog o mnie i o tym co dzieje się wokół mojej osoby. Pewnie tak będę się czasami jarać jakimś nowym ciuchem, bo tak to już jest z kobietami, ale też nie zabraknie tutaj wpisów odnośnie życiowych problemów i opisów bardziej ambitniejszych rzeczy niż szmat w sieciówkach.

A co do "cieszenia ryja" to z powodu mojego nowego-starego koloru włosów.
O!!! i tym się właśnie jaram. Bo lubię mieć ciemne włosy. To takie +10 do inteligencji ;)


5 lipca 2012

108. Nein! NO! Nie!


Jeżeli ktoś tu wchodził od początku czerwca to pewnie zauważył, że nastąpił tu wybitny ZASTÓJ !!!
Obecnie mam wszystko gdzieś. Skończyła się szkoła i myślałam, że nastąpi przełom w blogowaniu, przejawiający się częstszym pisaniem... Niestety znowu nie wyszło...

Tęsknie za blogiem jako kontaktem z innymi ludźmi. A co do mody to chce mi się nią RZYGAĆ! Nie wiem czy to tylko moje odczucie ale za dużo tego! Każdą* stylizację, którą przeglądam na znanych i mniej znanych blogach uznaje za perfidne ksero... Tylko ciągle te ombre i nie-ombre... Galaktyczne wzory i krzywienie nóżek na zdjęciach. WTF?!

Ludzie ogarnijcie się, przecież po coś macie ten MÓZG! To nie jest tylko wypełnienie czaszki. Sami też możecie skompletować strój.

Nein! NO! Nie!

* Może nie każda ale 95%

Aha i żeby specjalistki od blogowania się nie czepiały skąd jest rysunek to podaję źródło.